Ta historia wstrząsnęła przedwojenną Łodzią. Łódzcy dziennikarze relacjonowali proces Eugenii Steinbart, łódzkiej kobiety, która udawała mężczyznę i poślubiła kobietę. Niewiele osób wie, że E. Steinbart nie została Eugeniuszem Steinbart z własnej woli. Kobieta całkowicie uzależniła się ekonomicznie od żony brata, która zamiast się nią opiekować, szantażowała ją – pisze lodzanka.eu.
Udawała mężczyznę z powodu szantażu
Proces E. Steinbart z Łodzi w 1938 roku był głośny i szeroko relacjonowany w lokalnej prasie.
„Nigdy nie było takiej sprawy jak ta rozpatrywana w Sądzie Rejonowym w Łodzi i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Młoda kobieta udawała mężczyznę. Twierdziła, że zmusiła ją do tego inna kobieta” – napisała “Ilustrowana Republika”.
Pod koniec lata 1938 roku E. Steinbart znalazła się na ławie oskarżonych. Wtedy Arthur Jobs zgłosił się na policję, gdzie powiedział, że E. Steinbart, znajoma jego krewnej Joanny Ogrodnik, szantażuje ją i żąda 5 tys. zł.
Jednocześnie A. Jobs powiedział, że E. Steinbart za każdym razem była ubrana w męskie ubrania, a dodatkowo ujawnił, że pozostawała w związku małżeńskim z kobietą.
Następnie policja przeszukała mieszkanie E. Steinbart, która zażądała od J. Ogrodnik 5 tys. zł. Znaleziono dwa interesujące dokumenty. Jeden z nich pochodził z parafii św. Antoniego w Łodzi i dotyczył zaślubin Eugeniusza Steinbart i Czesławy Zaleśnej. Ślub odbył się 28 września 1935 roku. Drugim dokumentem była metryka chrztu Elżbiety Steinbart, dziecka Eugeniusza i Czesławy.
E. Steinbart, która w chwili rozprawy miała 29 lat, opowiedziała funkcjonariuszom, dlaczego udawała mężczyznę. Twierdziła, że została zmuszona do prowadzenia podwójnego życia. Kilka lat przed postawieniem E. Steinbart przed sądem zmarł jej brat Oskar. Kobieta odziedziczyła po swoim bracie 5 tys. zł. Jednak przed śmiercią brat E. Steinbart wpłacił pieniądze do depozytu dla swojej ukochanej – J. Ogrodnik. Miała zarządzać pieniędzmi i opiekować się E. Steinbart.
Według E. Steinbart w ten sposób całkowicie uzależniła się ona od J. Ogrodnik. Z kolei J. Ogrodnik postanowiła wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść. Kazała E. steinbart nosić męskie stroje. Według E. Steinbart, była ukochana jej brata uważała, że łatwiej jej będzie znaleźć męża, jeśli będzie przychodziła do nocnych klubów, do których samotne kobiety nie mogą przychodzić, z młodym mężczyzną, który byłby uważany za jej narzeczonego lub brata. Po wielu namowach E. Steinbart rzeczywiście zgodziła się udawać mężczyznę. Szczupłość kobiety, jej niski głos i chłopięce rysy znacznie sprzyjały tej maskaradzie.
Wkrótce J. Ogrodnik znalazła nowego męża. E. Steinbart myślała, że ta farsa wreszcie się skończy i będzie mogła wrócić do noszenia kobiecej garderoby.
Jednak J. Ogrodnik nadal szantażowała kobietę, grożąc, że nie odda pieniędzy po jej bracie. W 1934 roku była ukochana jej brata, załatwiła E. Steinbart pracę w fabryce Stillera i Bielszowskiego. Przez kilka miesięcy E. Steinbart pracowała w zakładzie, udając mężczyznę. Kobieta zaczęła mieć myśli samobójcze. Pewnego dnia E. Steinbart próbowała odebrać sobie życie, skacząc z trzeciego piętra. Na szczęście przeżyła, ale trafiła do szpitala. Lekarze ze zdziwieniem patrzyli na ranną kobietę w męskim ubraniu.
Poślubiła kobietę

W szpitalu E. Steinbart została umieszczona na oddziale kobiecym. Czesława Zaleśna była wówczas w pokoju wśród innych kobiet. Łódzka prasa pisała, że Cz. Zeleśnej najwyraźniej spodobało się, jak umiejętnie E. Steinbart udawała mężczyznę.
„Czesława Zaleśna wiedziała, że ma do czynienia z kobietą, ale kiedy dowiedziała się, że ta kobieta tak dobrze udaje mężczyznę, postanowiła się z nią ożenić. Wiedzieli o tym także rodzice Zaleśnej. Zaczęli przedstawiać już nie Eugenię, ale Eugeniusza jako narzeczonego ich córki. Wszystko odbyło się za zgodą opiekunki Eugenii, Joanny Ogrodnik.”. – takie informacje znajdujemy w powiadomieniach dziennikarzy sądowych „Ilustrowanej Republiki”.
Tak więc E. Steinbart i Cz. Zaleśsna pobrały się. Nie wiadomo, czy istniał między nimi prawdziwy romantyczny związek, ponieważ ówczesne społeczeństwo było zbyt konserwatywne, aby akceptować związek miłosny między osobami tej samej płci. Wychodząc za mąż, E. Steinbart przedstawiła akt urodzenia na nazwisko Eugeniusza Steinbar, jej żyjącego pradziadka.
Po ślubie E. Steinbart zamieszkała z Cz. Zaleśną udając mężczyznę, sprzedawała papierosy w kiosku. Na rozprawie E. Steinbart zeznała, że Cz. Zaleśna zdradzała ją z innymi mężczyznami. Pod koniec 1936 roku Cz. Zaleśna urodziła córkę Elżbietę. Dziecko przyjęło nazwisko Eugenii – Steinbart.
Rok później „żona” wyrzuciła E. Steinbart z domu. Nie mając środków do życia, E. Steinbart postanowiła zmusić J. Ogrodnik do zwrotu zapisanych jej przez brata 5 tys. zł. Z kolei J. Ogrodnik poskarżyła się na E. Steinbart swojemu krewnemu – A. Jobsowi, a ten, jak już wspomniano wcześniej, zwrócił się na policję.
Jak zakończyła się głośna historia?

Cz. Zaleśna i J. Ogrodnik początkowo też były na ławie oskarżonych, ale zostały objęte amnestią i uniknęły odpowiedzialności karnej. J. Ogrodnik twierdziła, że nie otrzymała żadnych pieniędzy od brata E. Steinbart, a także, że nie zmuszała kobiety do noszenia męskich ubrań.
E. Steinbart została oskarżona o sfałszowanie aktu urodzenia. Sąd początkowo skazał ją na rok pozbawienia wolności, ale na mocy amnestii karę tę skrócono do dwóch miesięcy. Jednocześnie E. Steinbart zapowiedziała, że wystąpi z pozwem cywilnym przeciwko J. Ogrodnik o zwrot 5 tys. zł.