Tradycje weselne to jedne z najstarszych i najważniejszych w każdym kraju świata, także w Polsce. Ślub i małżeństwo dla kochanków w różnych czasach były sakramentami miłości i symbolizowały oddanie, szczere uczucia, a także stały się częścią publicznej struktury życia, pisze strona lodzanka.eu.
Dla mieszkańców miasta Łodzi i województwa ważną rolę odgrywają również tradycje weselne – tutaj o starożytne zwyczaje dba się i pielęgnuje, choć z czasem zastąpiono je wieloma nowymi.
Jakie były tradycje sakramentu małżeństwa w Łodzi i inne ciekawe fakty z historii ceremonii ślubnej – przeczytaj w poniższym materiale.
Jak nowożeńcy spotykali się i przygotowywali do małżeństwa w przeszłości?

Na długo przed ślubem młode pary poznawały się, spotykali się i zaczynały budować relacje. Jeśli we współczesnym świecie młodzi ludzie mają wiele możliwości randkowania i tworzenia relacji, które prowadziłyby do zaręczyn i ślubu, to w XX wieku wszystko było zupełnie inaczej. Nie było internetu i wielu imprez i zajęć rekreacyjnych, w których można było uczestniczyć oraz znaleźć przyszłego partnera w życiu.
Ale w tamtych czasach chłopcy i dziewczęta spotykali się głównie na własnych podwórkach. Nie mogąc nigdzie iść, młodzi ludzie widywali się z rówieśnikami w pobliżu swoich domów lub na ulicy, na którą przychodziła młodzież z okolic. Dzieci należące do tzw. „klasy robotniczej” w dość młodym wieku szły do pracy w miejskich fabrykach i zakładach, dzięki czemu miały możliwość poznawania i widywania się także na ich terenach.
Okazjami spotkań i randek były również wizyty w świątyni w święta i niedziele, zabawy i uroczystości rodzinne. Młodzi mężczyźni i dziewczęta z „klasy robotniczej”, często z największych rozrywek, mieli tylko wizyty w kościołach, więc nie tracili czasu i poznawali się między sobą. Oczywiście wszystko to nie działo się w murach samej świątyni – młodzieniec często czekał przy wyjściu na ulicę.
Tak rodziła się najpierw przyjaźń, a następnie sympatia, w wyniku której powstawał związek. Facet mógł „chodzić” do dziewczyny od kilku tygodni do kilku lat (zwykle nie więcej niż trzy lata). Kiedy facet „chodził” do dziewczyny przez długi czas i nie mówił o nadchodzącym ślubie, jej rodzicom nie podobało się to zbytnio – wierzono, że młody człowiek po prostu oszukuje dziewczynę w ten sposób. Starzy ludzie mówią, że wcześniej większą wagę miały praktyczne działania niż uczucia.
Swatanie jako obowiązkowa część obrzędów ślubnych

Co ciekawe, przed wojną w Łodzi istniał tzw. niepisany „instytut swatów”. Swatami mogli zostać krewni, przyjaciele lub znajomi i byli zobowiązani do towarzyszenia młodemu mężczyźnie, gdy zamierzał prosić ukochaną o rękę. W niektórych miejscach można znaleźć informacje, że pracowali nawet profesjonalni swaty, którzy znali wszystkie zasady i reguły takiej procedury przedślubnej i świadczyli swoje usługi nieśmiałym zakochanym młodym mężczyznom.
Jak to wszystko się działo? Swaty wraz z facetem przychodzili do domu przyszłej panny młodej i rozpoczynali rozmowę na temat zdrowia dziewczyny. Oczywiście było to swego rodzaju formalność, aby upewnić się, że panna młoda będzie pracowita, aktywna i będzie mogła mieć dzieci.
W pewnym momencie do rozmowy włączyli się rodzice panny młodej, którzy najpierw musieli powiedzieć, że taki pan młody nie jest dla nich odpowiedni. Ale zadaniem swatów było powiedzieć, że facet jest duży i silny, a także poinformować o innych zaletach przyszłego pana młodego.
Dopiero potem swatowie wraz z rodzicami panny młodej siadali przy stole, pili herbatę i wódkę, a facet, który czekał przy drzwiach domu, wchodził do domu.
Po wszystkich rozmowach i uczcie zaczynali dyskutować o możliwości samego małżeństwa i zaręczyn. Z reguły datę zaręczyn wyznaczano w dniu przybycia swatów. W Łodzi istniała pewna tradycja dotycząca zaręczyn – istniał zwyczaj, że powinny one odbywać się w sobotę i koniecznie w domu panny młodej.
Chłopak przychodził na zaręczyny z rodzicami, rodzeństwem. Kiedy goście przekraczali próg domu panny młodej, czekał na nich wspaniale nakryty stół. Często zaręczynom towarzyszyła zabawa, taniec i głośny śpiew, jednak często zdarzało się, że podczas zaręczyn odbywały się poważne rozmowy, które dotyczyły planowania ślubu i wielkości posagu. Na zaręczynach decydowało się również, gdzie młodzi będą mieszkać po ślubie.
Podczas posiłku ojciec panny młodej wstawał od stołu w odpowiednim momencie, wyjmował złoty pierścionek i zwracał się do faceta z instrukcją, że jeśli się ożeni, powinien założyć pannie młodej złoty pierścionek na palec.
Przyszły zięć brał pierścionek i zakładał go na palcu ukochanej, a potem całował ją w rękę. Od tego momentu chłopak i dziewczyna byli uważani za zaręczonych.
Przygotowania do ślubu: tradycje religijne łodzian
Po zaręczynach na zakochaną parę czeka wiele tradycyjnych rytuałów, których trzeba było przestrzegać, aby dojść do ślubu. Zwyczaje weselne łodzian ściśle przeplatają się z religijnymi – mieszkańcy miasta i województwa gorliwie przestrzegali kanonów kościoła katolickiego.
Tak więc, po zaręczynach, do miejscowej świątyni zgłaszano, że para z dwóch domów przygotowuje się do ślubu. Nazywano to „kazaniami” – ich ksiądz czytał podczas homilii podczas niedzielnego nabożeństwa. Również chłopak wraz z dziewczyna mieli zdać tzw. egzamin katechetyczny – ksiądz sprawdzał, czy nowożeńcy znają modlitwy, prawdy wiary i przykazania Boże. Nowożeńcy koniecznie musieli znać modlitwy i podstawowe zasady dotyczące katechizmu, aby ich kapłan przyjął do małżeństwa.
Równolegle z przygotowaniami do „egzaminu z wiedzy katechetycznej” nowożeńcy myśleli o samym ślubie. Trzeba było zaprosić wszystkich gości na uroczystość. Aby to zrobić, nowożeńcy sami udawali się do wszystkich swoich zaplanowanych wcześniej gości i prosili ich, aby zrobili im zaszczyt – przyszli na ich ślub. W naszych czasach taka tradycja praktycznie nie została zachowana, zaproszenia do gości przychodzą pocztą, a nawet elektronicznie.
Długo oczekiwany ślub i tradycje podczas wesela

Dopiero po odbyciu wszystkich wyżej wymienionych tradycji nowożeńcy czekali na najważniejsze rzeczy – ślub i wesele. Najpierw wszyscy szli do kościoła, potem szli do domu młodego i siadali przy świątecznym stole. Nawiasem mówiąc, wesele, podobnie jak zaręczyny, często odbywał się w domu panny młodej.
Goście często chodzili z nowożeńcami i rodzicami do kościoła, ale niekoniecznie – mogli już przyjść na świąteczny stół. Ilu było gości – zależało od zamożności nowożeńców i ich rodziców, a także od więzi społecznych i statusu w społeczeństwie. Mówi się, że na największych weselach łódzkich robotników gromadziło się około osiemdziesięciu gości.
Koniecznie na weselu byli muzycy – zwykle zespół tworzyło kilku wykonawców. A także – czasami dość często orkiestra strażacka była zapraszana na wesele do rodzin pracowników. Zwykle muzycy towarzyszyli nowożeńcom podczas procesji weselnej do kościoła, a stamtąd do świątecznego stołu.
Często na weselach w przeszłości można było zobaczyć nieproszonych gości – nazywano ich „wieczornikami” lub „kamieniarzami” (ponieważ byli jak kamienie na drodze). Tacy nieproszeni goście przychodzili do świątecznego stołu, siadali przy nim bez zaproszenia i stanowczo odmawiali odejścia, dopóki nie otrzymali wódki i poczęstunku. Czasami zdarzało się, że tacy wieczornicy robili straty – bili okna, kradli pannę młodą i prosili o okup za nią.